MISJA W GHANIE – SPRAWOZDANIE

Ponad połowę kwietnia roku 2019 spędziliśmy wraz z synem Franciszkiem w Ghanie. Podczas trzech aktywnych tygodni dobieraliśmy młodzieży szkolnej w przedziale wiekowym 6 – 15 lat korekcję okularową.

Dlaczego?
Sam pomysł podjęcia tak śmiałego przedsięwzięcia i przeprowadzenia go na terenach tak odległego kraju zrodził się w mojej głowie jeszcze w okresie studiów podyplomowych z dziedziny optometrii na Akademii Medycznej w Poznaniu. Dlaczego Afryka? Ponieważ jest to kontynent o ogromnych możliwościach rozwoju, a także o wielkim potencjale zbudowania szczęścia dzięki poprawie komfortu życia mieszkańców. Ponadto kraj ten jest bliski mojemu sercu z uwagi na ojca, który stamtąd pochodził.

Lekcja o Ghanie.
Ghana leży w zachodniej części Afryki, liczy 28mln mieszkańców, a jej powierzchnia równa się ok. 2/3 powierzchni Polski. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że słowo Ghana było niegdyś nazwą prastarego królestwa, którego lata rozkwitu przypadają na początek naszej ery, a upadek natomiast mniej więcej na ten sam okres, kiedy to słynny niemiecki cesarz Otton III postanowił złożyć wizytę w Gnieźnie (1000 r.) Królestwo Ghany zostało podbite z rąk Almorwidów, czyli ludy muzułmańskie, które w owym czasie szerzyły swe wpływy opanowując Afrykę Północną i zapuszczając się coraz to bardziej w głąb kontynentu.

Na dzień dzisiejszy, biorąc pod uwagę warunki afrykańskie, Ghana jest spokojnym, prężnie rozwijającym się krajem. Jego obszar z uwagi na liczne bogactwa natury oraz rynki zbytów pozostaje jak na razie kwestią zdrowej rywalizacji pomiędzy Chinami i USA. Kraj rozwija się gospodarczo i powoli buduje swoją klasę średnią, której to właśnie brak widzimy jako główny powód ubogiego wizerunku państw Afryki. Właśnie ta klasa wiąże się z celem naszej akcji, czyli opieką zdrowotną poprzez zapewnienie właściwego widzenia.

Okulary jednoogniskowe w Ghanie kosztują 150 GHC (Ghanaian cedi), natomiast średnia pensja przeciętnego mieszkańca wynosi tylko 500GHC. Dla porównania – 1GHC to ok. 0,70 gr. Teoretycznie każdy obywatel Ghany posiada ubezpieczenie zdrowotne, a w praktyce niestety człowiek bez pieniędzy, który nie zapłaci za swoje leczenie prywatnie, nie doczeka się pomocy w ramach ubezpieczenia państwowego. Jest to łatwe do zaobserwowania na ulicach, gdzie pojawiają się sami zdrowi i silni ludzie, a chorzy po prostu już nie żyją.

Ghańczycy ze śmiercią obchodzą się w sposób ciekawy. Pogrzeb jest tam wydarzeniem porównywalnym ze ślubem, czyli radosnym, głośnym i wesołym. Nikt nie płacze, muzyka jest rytmiczna, każdy wspomina zmarłego, a do tego uczestnicy raczeni są poczęstunkiem. Mieliśmy okazję w takowej imprezie uczestniczyć i trzeba przyznać, że było to naprawdę wspaniałe wydarzenie.

W kwestii religii według statystyk w Ghanie większość, bo aż 75% stanowią chrześcijanie z największą liczbą katolików. Resztę stanowią mniej lub bardziej liczne odłamy kościołów anglikańskich z uwagi na 100 lat kolonializmu brytyjskiego. Co ciekawe, w Ghanie mieszka też 5 milionów muzułmanów i mimo różnic na tle wyznania nie ma mowy o żadnych wewnętrznych sporach.
Ghana wyszła administracyjnie spod korony w 1957 roku, a dzień tego największego święta narodowego przypada w 6 marca. Drugie co do wielkości jest Święto Bożego Narodzenia. Ghańczycy cenią też sobie świąteczny zwyczaj imienin. Każdy obchodzi je praktycznie co tydzień, bo są nadawane według kalendarza tygodniowego. Dla przykładu moje imię “Kwabena” oznacza, że jestem urodzony we wtorek.

Nie jestem osobą religijną, więc do kościoła w Polsce mi nie po drodze, ale w Ghanie korzystam z każdej okazji, by wstąpić do ghańskiego kościoła i poczuć się niczym na planie filmu “Blues Brothers”, kiedy to James Brown odprawia mszę w kościele baptystów. Tyle, że afrykańskie kościoły naprawdę odprawiają tego typu nabożeństwa, przeżycie nie do opisania!

Przebieg akcji
Przechodząc do rzeczy, pojechaliśmy tam w celu prowadzenia badań i pomocy. W akcji pomogła nam całkiem liczna ghańska Polonia, która działa prężnie i owocnie. Szczególnie pomogła nam Pani Anna Stolpa-Dedzo wraz z mężem Kofim Dedzo należący do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Ghańskiej. To małżeństwo polsko-ghańskie prowadzące z powodzeniem na terenie Ghany firmę w branży motoryzacyjnej.

Startowaliśmy z lotniska Berlin Tougel z bagażem 90 kg i tylko 2 kg nadbagażu, więc obsługa przymknęła oko. Bezpiecznie zapakowane auto przejeżdżało specjalną bramką i wzbudziło większe zainteresowanie pracowników, ale syn korzystając z zalet swojego niemieckiego profilu klasy liceum uprzejmie wytłumaczył, że jedziemy do Afryki, by pomagać dzieciom. Miła pani obsługująca tomograf rozpoznała zarys auto oraz badania z okularami, a my już byliśmy dla niej bohaterami.

W Akrze na lotnisku było już nieco trudniej. Gdyby nie znajomości naszego przyjaciela wśród wojskowych, nie dalibyśmy rady przejść bez opłacenia sporego cła. Dostaliśmy też od razu informację o tym, że maszyny w Ghanie nie zostaną i mamy je wziąć również w drodze powrotnej. Wojsko w Ghanie cieszy się ogromnym autorytetem tak samo jak i policja, dlatego dla swojego bezpieczeństwa lepiej nie zadzierać z tymi organami państwowymi. Oni mają broń i lubią z niej celować. Z bronią natomiast czasami jest tak, że wypali sama.

Z początku cały sprzęt rozłożyliśmy w domu Państwa Dedzo, w Akrze (Akra to stolica Ghany licząca sobie 3mln mieszkańców). Pierwsze badania prowadziliśmy 3 dni. Moim założeniem było przeprowadzanie badań porównywalnych z tymi jakie wykonuje się w Polsce, czyli zbliżone do standardów Polskiego Towarzystwa Optometrii i Optyki.

W skład badania wchodziły:
– badanie obiektywne , autorefraktommetr Righotn Speedy- K1, rzutnik Nidek ze skalą UK
– badanie subiektywne jednoocznie , dal , kaseta okulistyczne
– balans akomodacji dysocjacą za pomocą pryzmatu
– badanie obiektywne bliż
– test Wortha, Shobera dal i bliż
– stereopsja dal, bliż test muchy
– forie na szkle Madoxa dal i bliż
– amplituda akomodacji
– punkt zerwania konwergencji,
– widzenie kolorów Isihary
– badania przdniego odcianka retroiluminacja w autorefrakotmetrze oraz oftalmoskop
– skiaskopia dynamiczna odpowiedź akomodacji (czasami)

Przebadani pacjenci byli w wieku od 6 do 80 lat. Robiliśmy co w naszej mocy, by warunki badania zbliżyć jak najbardziej do tych gabinetowych. W pewnych momentach pojawiał się problem z komunikacją.

Urzędowym językiem w Ghanie jest angielski, jednak na jego znajomość znaczny wpływ ma poziom wykształcenia obywatela. W 3 dni zbadaliśmy 28 osób. Mieliśmy ręce pełne roboty, zważając na fakt, że na jednego pacjenta poświęcaliśmy ok. 40 min. Osoby, które zostały do nas zgłoszone, były wcześniej wyselekcjonowane za pomocą testów przesiewowych. Niestety nie udało nam się pomóc bliźniakom w wieku 6 lat z obuoczną zaćmą wrodzoną. Poza szczególnymi przypadkami trafiały nam się niewielkie nadwzroczności w połączeniu z różnowzrocznością i astygmatyzmem. Duże minusy zdarzały się natomiast bardzo rzadko.

Po dwóch dniach przerwy wyruszyliśmy badać dzieci w regionie Keta. Przebyliśmy 250km z kartonem i wielką walizką, podróżując przy tym lokalną komunikacją. Przeżycie niesłychane a auto i rzutnik na szczęście dotarły z nami na miejsce w jednym kawałku. Nasz plan był analogiczny do tego w Akrze czyli co najmniej balans, test Worth’a, forie, jednak szybko z niego zrezygnowaliśmy. Dlaczego? Dziennie ustawiało się do nas w kolejce 50 osób, dlatego pozostało szybkie badanie autorefraktometrem, sprawdzenie i dopracowanie na kasecie, a czasem jak pacjent był bardziej rozgadany to cylinder skrzyżowany Jakson’a; w przypadku dzieci przydatne było wyrównanie na teście Worha. I tu daliśmy radę i w 3 dni zbadaliśmy 120 osób. Każdy pacjent widział w dobranej korekcji obuocznie przynajmniej 7,5/6 w skali UK. Dwa przypadki braku soczewki po urazie, pierwszy pacjent wiek 60 lat, dużo skrzydlików zwane lokalnie “surfer eye”. Wieczorami przeglądałem Kańskiego, było to świetne praktyczne uzupełnienie wiedzy.

Na Kecie zajęły się nami lokalne władze. Syn członka rady miejskiej ma opadającą powiekę już wchodzącą na to widzenie, ale na razie oko bez obniżonej ostrości. W Polsce byłaby to kwestia zabiegu kosmetycznego, tam jednak byliśmy kompletnie bezradni. Dało nam to jednak kilka pomysłów a propos kolejnego wyjazdu, ale o tym następnym razem, bo z pewnością wrócimy. Pod koniec wyjazdu powróciliśmy do Akry i tym razem zorganizowaliśmy dwa dni badań w kościele ewangelickim, z którym bardzo mocno związany jest mój wujek Seth, który swoją drogą ma 80 lat i pełne i wszystkie własne zęby.

Teraz w Polsce dzięki Hoya Lens Poland mamy soczewki, zbieramy oprawki (tylko nowe) i je szlifujemy. Później partiami wysyłamy z Europy przez firmę handlującą częściami samochodowymi . Gdyby ktoś miał natomiast zalegające, ale nieużywane oprawki to bardzo chętnie je przyjmiemy.

Planujemy już też Ghana Visus 2020.

Franciszek i Mikołaj Awuku.

 

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies